Gdzie te kwiaty zdmuchnięte przez wiatr,
pływające po oddechu
odłamki szczęścia?
Osiadają gdzieś z dala
od pragnących zapachu.
Step,
wypalona trawa,
bez wzniesień przestrzeń,
bezbłędna równina,
płuca bez powietrza,
zastój,
chorobliwa niezmienność,
jakiś przerost nad przerostem,
balon spuszczony z napięcia
ucieka
choćby i na oślep.
Dzienny sen,
nocne czuwania
z motywem rozmyślań
o sprawach oczywistych.
Na moment czas zatrzymał się,
by spłodzić dopiero
ideę najświeższą,
w którą póki co
nie jestem w stanie uwierzyć.
Na moment tylko
lub kilka chwil
tak dla przewietrzenia
kanałów umysłu
zapchanych śmieciami
o charakterze degradacyjnym.
Zastój,
paskudny triumfator
nad wycieńczonym życiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz