Muszę mieć,
choćby nie wiem jak banalnie
zagrany koncert życzeń.
Tylko
lub aż
jedną duszę
dla dopełnienia planu.
Schowane pod poduszką
jak nocne łzy
parujące w pomieszczeniu
wprowadzające wilgoć,
nieprzyjemną nieswobodę.
Niekontrolowany tok rozważań
w konwencji dawno oklepanej,
lecz jakże nie pragnąć
choćby tylko prywatnie
zatracenia
najzwyczajniej w świecie
uległość dla więzi
dla uzupełnienia
wiecznie połowicznej całości.
Muszę mieć,
uzbrojenie w cierpliwość.
Muszę chcieć, pragnąć,
lecz nie szukać zbytnio,
nie ponaglać przedwcześnie,
by nie odebrać wzniosłości,
rangi ponad inne cuda.
A to tkwi
na liście niezbędnych
sposobów na realizację
siebie
lecz nie w sobie
poza ciałem cząstka
w innym ciele.
Muszę mieć
na wieczność posiąść
i dać się omamić
osaczeni nawzajem
spełnieniem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz