niedziela, 8 maja 2016

489. Forma

Rozpiera
drzemiący w sercach
wstręt do samego w sobie
przykrego następstwa
bezskrupulatnych przedsięwzięć
wpływowych przedstawicieli
wiecznie niekontent
społeczeństwa.

Coraz lżej,
w kieszeniach dużo miejsca na rozważania
skłębione z powietrzem
w obrzydliwą, lecz idealną całość,
przywołujące nowe,
bo dopiero od dziejów zaprzeszłych,
fale, jak gdyby naturalnej niechęci,
wpisanej w niekontrolowany schemat
tik tak, tik tak
i tak do nieskończoności,
jak długo świat oddycha,
jak długo, choćby i przez sztuczne płuca,
dzieło rąk wspólnych,
rąk niczyich,
oddycha skłębieniem duszącym,
zatruwającym organizm
dociekaniem prawdy.

Forma
jest to jedyna rzecz definiująca
choćby marność, drobnostę,
ułamek zbędnej części,
ubytek wciąż żyjącej tkanki.
Przez formę mam prawo, by choć nazwać się,
stworzyć z niczego coś
i nałożyć to
na nieistniejącą twarz,
świecić w ciemnościach
niby rażący neon
z żarówką niewyczerpywalną.

A i tak rozpiera żar niesprawiedliwości,
tej pustki w przekazie
i w kieszeni pustki
lekkiej,
bo bezdusznej, bezżyciowej,
jakże lekkiej
samej tylko materii
lekkiej, najlżejszej,
podobno wygodnej
tak napisali w gazecie
zbyt kolorowej,
by rozróżnić choć jedną barwę.

Istnieją dla każdego formy,
choćby dusza bez ciała
to jednak egzystencja
wolna, prawdziwie lekka,
przez co nie ulotna, lecz wieczna.
Moja forma,
mój dowód na istnienie,
głos wtrącający się w dyskusję
pijanych jakby myślicieli
o poglądach odrażających
przeciętnie inteligentną jednostkę.

Forma o kształcie, który nie ma nazwy
w języku ludzi i zwierząt,
znana tylko mi, mój azyl i moja przestrzeń,
choćbym umarła
forma utrzyma mnie przy życiu,
poprowadzi do wieczności,
bo żywą wizytówką jest,
moim podpisem
pod umową z Przenajświętszym -
jedynym dowodem na sprawiedliwość.

Forma bez kształtu - czemu nie?
Zawsze mogę porównać ją do abstrakcji,
czegoś, co ludzkie oko nie wychwyci,
a jedynie Wyższy Byt potrafi rozpoznać,
docenić potrafi, nagrodzić
choćby za samą odwagę.

Tymczasem to, co wokół,
próbuje wedrzeć się bezczelnie,
odebrać nawet bezcenne,
bo, kto wie, czy nie sprzeda się jednak,
choćby nie istniało naprawdę
to może jednak ktoś coś,
może da się przekonać, daruje skromną sumę
wartą więcej, niż jego dusza
zgodnie z ich przeliczeniem.

Byleby forma - nie jestem na sprzedaż!
Choćbym umrzeć z głodu miała,
przyrzekam - nie oddam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz