czwartek, 23 lutego 2017

735. Spaliny

Znowu wdycham czarny dym
z kominów mieszkań, lepionych gliną ludzką,
plastikowymi marzeniami zatruć chcą mimochodnych,
smród zostaje we włosach i płucach.
Dziś choruję ich niezdecydowaniem.

Kłębów spalonych myśli celem są niebiosa,
chyba największym grzechem jest zatrucie Boga
tym, co wyśnił w przeddzień stworzenia świata.

Nijak przebaczyć talent na dnie ognia,
bez pieniędzy nie kupują celów na sztuki
czy nawet spełnienia, liczonego wagowo,

węgiel i drewno trzymają za to na specjalną okazję;
śmierć,
utrata nudy
lub deficyt plastiku,

niedoczekanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz