Zostawiłam chęci na stacji zero,
odjechałam z opóźnieniem
bez biletu, bo po co się udzielać,
najwyżej wylecę w połowie drogi.
Już niedługo dopadną mnie za ignorancję,
zacisną sznur na martwym sumieniu,
to chyba żart,
wszak zabijać chcą
umarłego.
Takich swawoli najwięcej,
jedną nogę zasypali pod ziemią, w obawie przed odcięciem,
zaraz znikną po czubek głowy,
schowam się i ja z całym dobytkiem:
cztery kończyny,
tułów
i twarz, grawerowana na pustym pudle bez dna.
Ubogim żal najbardziej,
choć nie ma ich z czego okradać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz