wtorek, 15 sierpnia 2017

832. O wojnie naszej pod wysokościami

cóż będę czynić w tak straszliwym boju
wątła, niebaczna, zadufana w sobie?

z lubością rzucam skórkę od banana
kradnę pocałunek uwiędłego
już w porze śniadania narcyza na zwolnieniu
od symbiozy, byłam w każdej tafli wody

aż zamknął się w sobie, ego zwinęło liście
już nie zakiełkuje, wstyd pokazać twarz bez filtrów

tarczy przeciw banicji. fotogeniczność trzeba wyhodować
jak i orientację - czas wertykalnej nie ma terminu ważności
ktoś przeważa szalę, niech żyją lżejsi

o pierwiastek (sic!) spirytualny 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz