na naszym wiecu głos zabrał kolega Cortés
nie mówił w narzeczu, nim machnął kijem
dopadły go wolne ogary, zwolnione ze służby
w nie swojej wojnie, choć gryzą ziemię
kamikaze składający żądła w ofierze
pocę się mlekiem i miodem, to pewnie rudyment
ogonowa kość niezgody, a przecież małpuję
mimowolnie się obnażam, karmię piersią
dla przetrwania gatunku, mój mały obywatel
płacze gdy się poparzy, w mig odsuwa paluszek
więcej nie dotknie, odrobił lekcję
przez niektórych odroczoną, co i tak wyjdzie w praniu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz