poniedziałek, 3 sierpnia 2015

369. Krokodyle

Z natury swojej przyciągam Krokodyle.
Przypływają przy każdej mojej wizycie nad wodą.
Kiedyś bałam się, że utopią mnie, wciągną pod powierzchnię.
Ich ryk zmuszał mnie do ucieczki.

Dziś wiem, jak brzmi język Krokodyli.
Wiem, że ryk oznacza "kochaj!".
Czemu bałam się, skoro jestem doskonałym pływakiem,
A Krokodyl zbyt słaby, by mnie zniewolić?

Dziś sama podchodzę, by pogłaskać go po głowie.
Milczę, bo słów moich Krokodyl nie pojmuje.
Czasem tylko pragnie usłyszeć głos -
Niezrozumiały, brzmi zbawiennie w jego uszach.

Posłano mnie, bym oswoiła Krokodyle.
A ja chodziłam nad wodę, żyjąc w niewoli lęku.
Raz wyciągnęłam rękę - już bez obaw, że Krokodyl ją odgryzie.
Posłano mnie, bym wyprowadziła je na ląd.
By żyły w zgodzie z innymi zwierzętami,
By nikt nie czuł przed nimi obawy,
By cierpliwie, nienachalnie szukały zrozumienia.

Oswajam Krokodyle, by nie ryczały już więcej.
Za każdym z nich wychodzi na ląd kilka kolejnych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz