niedziela, 24 września 2017

852. Freedom is our religion

Na młodego batiuszkę przypada hrywna 
żetonów na metro. Pokłoń się ikonie
GPSu, niech palec boski prowadzi twoje
udręczone tempem ruchomych schodów 
włości tam, gdzie babki wciąż nie zabrałeś, a i tak znalazła drogę,

nie najkrótszą, bo jedyną. Chusta całuje podłogę,
nie sięga po pieniążek, choć niejeden pomyślał,
wyzwał od zachłannych. Miał na ciuchy w Zarze, ale szkoda złota
na carskie wrota, to co za nimi nie mieści mu się

w karcie pamięci. Przemawia przez niego proces,
jakiemu poddała się cała znana mi kultura przechodzenia w tryb 
całodobowego uśpienia - babka jest marszczonym snem,
a raczej ostatnią jego warstwą, jeszcze żywą przechowalnią obrazów 
uwieczniających czerwone wyzwolenie. Ma kolor bardziej bordo, 
zwłaszcza tam, gdzie rozdrapała strupek, kolejny w tym tygodniu

odcisk na pięcie pulsuje wdzięcznością
za plecy i kolana, błogosławiące
w imię ojca syna ducha podszyte historią współczesną 
fontanny na Placu Niepodległości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz