piątek, 15 września 2017

851. Nieskończoność wertykalna

Ósmego proboszcz nie pamięta.
Osiemnasty dał nam kosza,
ciągnął się od osiemnastki do osiemnastki,

kobiety tylko na papierze,
od dwudziestego ósmego prawowitej
matki Joanny Kulmowej.

W trzydziestym ósmym wdech przed kichnięciem.
W czterdziestym ósmym zbieranie śliny
na potrzebę wyceny weteranów wojennych.
Pięćdziesiąty ósmy skruszony w popiół i diament,
Dejmek sześćdziesiątego ósmego tylko w popiół.

Siedem osiem jeszcze mógł być moim ojcem.
Osiem osiem nieskończenie zawieszone
między mniejszym większym gorszym.

Dziewięć osiem się zdarzyłam.
Ósmy na dwóch kołach to autopsja
skutków pierwszej komunii. Gdy miałam

osiem lat, wujek Holiday nauczył mnie pływać,
osiem później miałam wybrać, co wykończy mnie
tuż przed podwojoną nieskończonością wertykalną.

Knot dwa siedemnaście rozbiera się w ciepłej atmosferze.
Strach pomyśleć, dokąd pójdziemy po ciemku, zwłaszcza że
lasy Compiègne dawno wyszły z mody.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz