piątek, 13 października 2017

857. W piątek trzynastego potknęłam się o kalendarz,

z tygodniowym wyprzedzeniem połamałam padlinę terminu,
by nie zleciał się rój obiektywnych owocówek
canonicznie przyporządkowanych do pięciokresek spod tynku

wydrapanych paznokciem, nim obgryzłam narzędzie oczekiwań
na szczęk kluczy, zatopienie w dziurce zgodnie z przeznaczeniem,
fatum ateisty, tymczasem wierzę

w Eden dnia piątego, gdy pod makijażem nie mieszkał
młodociany przestępca, nie czynił sobie ziemi poddanej

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz