z tygodniowym wyprzedzeniem połamałam padlinę terminu,
by nie zleciał się rój obiektywnych owocówek
canonicznie przyporządkowanych do pięciokresek spod tynku
wydrapanych paznokciem, nim obgryzłam narzędzie oczekiwań
na szczęk kluczy, zatopienie w dziurce zgodnie z przeznaczeniem,
fatum ateisty, tymczasem wierzę
w Eden dnia piątego, gdy pod makijażem nie mieszkał
młodociany przestępca, nie czynił sobie ziemi poddanej
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz