Wracam do siebie po awarii społecznej,
skażeniu radioaktywną próbą dezercji
ze Strefy Wykluczenia, gdzie w rozsypce znajduję
porządek rzeczy, palec ludzki (Boży?)
zrobił zwrot w tył, pozwalając mi kwitnąć
bez wody i koloru, karmić się bezgłośną
kołysanką wysypiska zużytych lalek,
szmacianych mężczyzn i kobiet, nadmuchanych
wystarczająco, by wybuchnąć,
skurczyć się i na nowo zacząć oddychać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz