Szczekaninę nocną oblizawszy
łapię język franciszkański, za skórę
zębami chwytam niemowlę, wtedy mniej płacze,
a ujada i warczy na widok kobiety
o złej renomie. Nosem nie słowem
odróżnia ją od psiej matki (który samiec
skojarzył je jak gumkę do zmazywania
szkicu dziecka?), psiej surogatki
dźwigającej grzechy ludzkiej rasy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz