czwartek, 9 listopada 2017

864. Nie sługa

żeby mnie było tyle co przemija
w groźbie samospalenia pewnej chłodnej nocy
gdy okruchem wypełniam przerwy między żebrami

kradnąc oddech obiektom westchnień
kolegi kardiologa niech szukam życia od środka
niech marzną opuszki na skórze lewej piersi   
oderwane od źródła choć pewne że jest

dobija się do niewłaściwej strony wszechrzeczy 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz