czwartek, 4 lutego 2016

445. Bez użycia słów

Chowam słowa pod językiem,
zamknięte usta nie zdradzają intencji.
Twarz skuta lodem, nie słychać krzyku
wołającego z głębi.
Odbijający się echem
od pustych korytarzy, z których nigdy nic ważnego.
Przemawiam językiem ducha.
Nie używa słów, nie trzyma się sensu.
Mieszka w przestrzeni niematerialnej,
znikomy ślad pozostawia na papierze.
Przekaz błądzi, nie umie jednoznacznie
nazwać celu, nie zna poznanego.
Trzyma się jednej odpowiedzi, chwieje na jednej wartości.
Odpływ porywa cząstkę, zostawia go z niczym.
Choćby o własnych siłach dopłynąć na ląd
otoczony z każdej ze stron żywiołem,
będącym na moich usługach.
Przybić do portu, jednym skinieniem wyrazić pragnienie
bycia dla samego bycia.
Świat zmusza do wypowiedzenia słów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz